sobota, 19 maja 2012

...

Poznali się tak nagle i tak szybko ich przyjaźń rwała do przodu. Ale to nie była przyjaźń. Ona kochała Jego, a On ją. I wszystko było cudowne. W końcu przyznał się do swoich uczuć do Niej i od teraz było już tylko lepiej. Codzienne spacery, wspólne zachody słońca, picie tymbarków, śpiewanie Peji i Pezeta, rozmowy o niczym i o wszystkim, wygłupy, przepychanki... Niekiedy czułe pocałunki i prawdziwe przytulenia. Wspólne rozwiązywanie problemów i wzajemna pomoc. Spotkania w "ich" miejscach miały w sobie tyle magii i uroku. Obiecywał, że zostanie na wieczność. I tak nagle w ulotnych chwil składały się wspólne godziny, dni a później miesiące... Nagle pozmieniało się. Z pięknej bajki ich historia przemieniła się w horror. Odwoływał spotkania, unikał jej... Później kłamał , że nie ma czasu. Tak jakby nie mógł powiedzieć, że to już koniec. I pamiętała ostatni dzień kiedy to całował ją , choć już wtedy wiedziała , że jej nie kocha. Pożegnali się gdzieś na mieście. Już wtedy wiedziała, że będzie to ostatnie spotkanie, ostatnie pożegnanie. I tak też było. Potem znikły słowa, spojrzenia.. Wszystko odeszło. I zniknęło to co kochała z całych swoich sił i jeszcze bardziej...

Już milczał. Nie odezwał się nigdy więcej. Ale Ona pisała. Pisała w pamiętniku to wszystko co chciałaby mu powiedzieć.Gdzieś na ostatniej stronie pamiętnika wyryła napis "na zawsze twoja". I miała rację.W końcu też obiecała mu siebie na wieczność. Dotrzymała słowa. I chociaż tyle razy ją zranił, Ona wciąż przypomniała sobie jak to cudownie było Go kochać...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz