niedziela, 24 czerwca 2012

Imponowałeś mi wszystkim. Lubiłam kiedy wywracałeś mnie, podnosiłeś podczas przytulania. Kiedy szeptałeś mi do ucha czułe wyznania. Kiedy dawałeś mi swoją bluzę pachnącą Tobą. Lubiłam gdy wysyłałeś do mnie setki wiadomości na gg, smsów. Jak szturchałeś mnie i zaczepiałeś na przerwie, jak tuliłeś się do mnie a ja za żadne skarby nie miałam odwagi cię odepchnąć. Byłeś wtedy taki kochany, emitowałeś uczucia i ciepło. Co się stało? Spójrz na mnie i odpowiedz. No spójrz, wygarnij mi prosto w twarz w czym jestem gorsza od twoich kolegów? No w czym? Przecież to mnie preferowałeś przez tak długi czas. Nagle zapomniałeś mój kolor oczu, moje imię, a później całą mnie. Liczyły się melanże, bo kim ja właściwie dla Ciebie jestem. Wszystko stało się cholera ważniejsze! Dosłownie wszystko. Mijały upalne dni, czekałam na ciebie jak na deszcz. Deszcz spadł, a ciebie nadal nie bylo. Co to ma znaczyć? Obiecałeś, że będzie dobrze. Dobrze? Co? Płaczę wieczorami zagryzając wargi, myśląc co u ciebie, jak sie czujesz, dlaczego milczysz. Mam ochotę zapomnieć o tobie, ale jakoś nie potrafię. Przed oczami mam piękne wspomnienia. Czasami staję się obojętna, robię wszystko by o tobie nie myślec. Siadam na stacji zmęczona życiem, mam ochotę wrzeszczeć. I wtedy w najmniej oczekiwanym momencie pojawia się nadzieja. Dziwna siła mówi mi "to jeszcze nie koniec". W głowię wirują mi dziwne obrazy, wiara, że będzie jak dawniej zaczyna kręcić się wokół mnie. To wciąga jak narkotyk. Zaczynam intensywniej skupiać się na tym by cię spotkać, by móc cię ujrzeć, dotknąć, przytulić. Staje się to sensem mojego dnia, danej godziny. Napawam się szczęściem, chwilami, które nie nastąpią. Ile jeszcze czasu potrzebujesz by zrozumieć, że znaczę dla ciebie coś więcej? Gdybym odeszła na zawsze, gdybyś mógł mnie już nigdy nie zobaczyć... Wyszedłbyś choć na chwilę zostawiając kumpli? Bo w sumie nie wiesz, kiedy spotkamy się ten ostatni raz...
Nieudana miłość. Ona, gdy kochał ją najmocniej raniła go nieustannie wciąż odpychając. Gdy tylko zrozumiała swoje błędy i chciała je naprawić, On znalazł sobie zupełnie inne towarzystwo. Był chłodnym draniem, nie poświęcał jej ani uwagi ani czasu. Wiedział, że gdy tylko siknie palcem, ona wróci. Po pewnym czasie nie dawała znaku życia. Pisał do niej- nie odpisywała. Choć bolało ją to, że musi milczeć - nie złamała się. Przez całe wakacje minęła go może z dwa, trzy razy. W dzień udawała radosną, spędzała czas z przyjaciółmi i rodziną. Wieczorami szła w "ich miejsce" gdzie płakała i niemiłosiernie tęskniła. W końcu nadszedł dziwny dzień. Poszła z sąsiadami na orlik. Byli dla niej jak bracia, znali się z piaskownicy. Zerówka, podstawówka, gimnazjum i technikum- te wszystkie lata w jednej klasie. Poszli więc całą grupą na orlik aby pograć w kosza. Wiadomo wakacje wakacjami, ale zdarzały się też te nudniejsze dni. Dochodziła godzina dwudziesta. Słońce chyliło się ku zachodowi malując niebo w pomarańczowo różowe barwy. Nie było już tak duszno, powietrze nabierało zupełnie innej woni. Przy dzieleniu składów zabrakło jeden osoby. - To ja schodzę- powiedziała. - Nie Dasza, zostań, ty musisz grać! - Zejdę...- powiedziała siadając na ławkę. Była uparta i tak naprawdę nikt nie był w stanie ją przekonać do gry. Wtedy na boisko przyszedł On. W ręce trzymał korki, rękawice bramkarza, plecak. Usiadł obok niej na ławce -siema siema- powiedział. - No cześć- odparła z jakimś dziwnym wyrzutem. Twarz miała kamienną, wzrokiem wodziła piłkę. Nie wyglądała na zdziwioną ani wielce uradowaną. Ale w środku... W środku zaczęła się walka. Walka uczuć i emocji. Tak bardzo bała się, że On usłyszy jak głośno bije jej serce. Czuła jego zapach w powietrzu, dokładnie tak intensywnie jak wtedy gdy wychodzili razem. - Co mi powiesz?- przerwał ciszę. Umarła. - A nic nuda.. - jąkała się. Spojrzała tak na niego i zapomniała jak mówić. Wtedy zaczęła plątać się pomiędzy prostymi słowami. Wymyślała jakieś dziwne zwroty, nie wiedząc co plecie. - Uspokój się- powtarzała sobie w myślach. W końcu uspokoiło się jej tętno. Ekipa zawołała ich na boisko. Grali w przeciwnych drużynach. Co jakiś czas rzucił się na nią, upadali razem, próbował ją podnosić, zabrać jej piłkę... Wtedy poczuła czym tak naprawdę jest szczęście. O 22 skończyli grę. Kończył się sierpień- było już dość ciemno o tej porze. Chłopak odprowadził całą ekipę na osiedle gdzie mieszkali. Niby zagadywał do jej kolegów a tak naprawdę patrzył na nią. Zażartował czasem, to sypnął jakiś komplement. Dobrze, że noc zalała miasto, w końcu czerwień jej policzków nie była tak widoczna. Wszyscy pożegnali się przytulaskami jak zwykle. Byli jak w rodzinie. Jego też przytuliła i obracając się na piętach ruszyła w stronę swojego bloku. Chłopcy ruszyli w przeciwną stronę. Dało się słyszeć - Ej, czekaj!- podbiegł do niej- Może wyjdziemy też jutro?- zaproponował. - Jak z ekipą to chętnie- uśmiechnęła się i zniknęła w klatce schodowej.

Rankiem nie wierzyła w to, co się wydarzyło. O rana sprzątała, tańczyła z miotłą, darła się na pół pokoju, komentowała i lajkowała wszystkie zdjęcia znajomych. Była taka szczęśliwa! Czekała na wieczór.
I spotkali się znów całą grupą na orliku. Trochę mocniej się pomalowała, wyprostowała włosy, ładniej ubrała. Zaczęli od małego meczu i znów skończyli o 22. Ekipa szła do domu ulicą Przybylskiego. Nagle chłopak powiedział "Ja idę górą, muszę jeszcze coś załatwić", pożegnał wszystkich i ruszył w przeciwną stronę. - Pójdę za nim- rzekła półszeptem do kolegów. Szła spokojnym krokiem za jego sylwetką. Nie widział jej w tym mroku. Stanął na pomoście i ukrył ręce w dłonie. Nie płakał, ale był zły, zły na siebie, na wszystko co stracił. - Przeszkadzam?- wymamrotała w ciemności. Obrócił się, spojrzał na nią, poznał tę dziewczynę od razu: co ty tutaj robisz?- zapytał- to samo co ty?- odpowiedziała- tęsknie- dodając po chwili. Podszedł do niej. Znów musiała patrzeć w te magiczne oczy, przed którymi nic nie było w stanie jej uratować. Przejechał delikatnie po jej policzku, a w brzuchu przeleciało jej stado motyli. Poczuła dziwne ciepło na całym ciele, tak długo na to czekała. - Nie chciałem żeby tak wyszło- zaczął ciągnąć - Przestań..- obróciła się do niego plecami i zaczęła płakać. - Tak prosiłam byś nie odchodził, tak cię potrzebowałam a ty mówisz, że nie chciałeś?- krzyczała- nie chciałeś mnie ranić zabijałeś mnie każdego dnia. - Wszystko źle rozegrałem- powiedział- Nie liczę nawet na twoją przyjaźń, ale wiedz- ciągnął dalej- że nigdy w życiu nie spotkałem dziewczyny która byłaby choć trochę do ciebie podobna. jesteś oryginałem... - skończył o ogarnęła ich cisza. Oboje patrzyli w wodę. Zbliżył się do niej przytulając ją. Nawet nie drgnęła. A tak naprawdę w żyłach czuła jak przepływa jego imię. Spojrzała na niego - to tutaj wyznałeś mi miłośc po raz pierwszy. - znów zaczęła płakać. - Przestań już- uspokajał ją. Gdybyś tylko chciała- zaczął- moglibyśmy zacząć od nowa. - Więc zacznijmy- dodała błagalnie. Spojrzał na nią sam nie wierząc w to co usłyszał. Patrzył tak i patrzył. W końcu ją pocałował. Zatrzymał się czas, na chwilę świat przestał istnieć. - Kocham Cię- rzekł zachrypniętym, cichym głosem. Patrzyła tak na niego nie myśląc o niczym. Słuchając ciszy nie ważyli się nawet przerwac tej chwili. Chwili, która miała stać się wiecznością.

Takie opowiadanko :)

Twierdził, że o Niej zapomniał w kilka dni. Od teraz liczyły się dla niego jedynie ogniska z kolegami, wypady na orlik lub jakiś mecz, jazda motorem... Był samowystarczalny i nic nie było w stanie go złamać. Na gg wchodził rzadko, na fonie pisał z ziomkami i tylko to się liczyło. Tak spędził wakacje. Nie myślał o niczym, nic go nie bawiło. Pomimo tego, że nie znosił nauki- chciał w końcu pójść do szkoły. I nadszedł wrzesień. Elegancko ubrany powitał znajomych. Nie mógł uwierzyć jak przez wakacje niektórzy się zmienili. On był ciągle taki sam. Może trochę wyższy, mężniejszy. Pierwszy tydzień szkoły zaliczył do udanych. Lubił denerwować nauczycieli i niektórych rówieśników, zawsze chciał być w centrum uwagi. Zaczęło się od tego, że na facebooku pisały do niego różne dziewczyny próbujące go poderwać. Jednak on starał się być dla nich miły, próbował nawet flirtować ale to nie dawało mu radości.Miał wrażenie , że już nie potrafi kochać, wtedy po bardzo długim czasie dotarło do niego, że jej nie zastąpi już nikt. Naprawiając motor myślał, jak się czuje i jak wygląda ta jego jasnowłosa piękność. Może nie była najcudowniejsza ale dla niego była niepowtarzalna. Ilekroć zamykał oczy widział jej obraz. Tę rumianą od uśmiechu twarz, niebieskie oczy, delikatną sylwetę. W jego wyobraźni wirowały dziwne wspomnienia, na przykład to, jak obrażała się. W sumie jak udawała obrażoną.  Odwracała się do niego plecami i milczała, a ten przytulał ją od tyłu, wtulał swoją głowę w jej szyję. Jej dotąd kamienna mina uwalniała promyczki słońca, o tak, uśmiechała się. Próbowała utrzymać powagę, ale nie umiała zrobić tego przy Nim. Taka była.. TAKA.. Taka.. SZCZĘŚLIWA. Ani chłód ani deszcz ani mróz nie przeszkadzały jej. Jeśli w planach było spotkanie z nim- nie widziała przeszkód. Różniła się od wszystkich dziewczyn. Dostrzegła w nim to czego inni nie byli w stanie nawet zauważyć. Była jego osobistym słońcem i odganiała dla niego chmury opowiadając głupie żarty lub skradając mu nieśmiałego buziaka. Teraz odczuł jej brak. Ale dlaczego dopiero teraz?
Zbliżała się jesień, spadały z drzew liście. Siedziała na parapecie z kubkiem gorącego kakao w ręce. Spoglądała na zimny obraz jesiennego wieczoru. Przypominała sobie jak przez przypadek wpadała na niego co przerwę, jak chodziła obok niego dziesięć razy by móc zobaczyć jego twarz. Pamiętała doskonale jego pierwsze "kocham", pierwszy pocałunek w usta a nawet ten w policzek. Zapragnęła cofnąć czas.
Oboje jednakowo za sobą tęsknili jednak żadne z nich nie spróbowało zawalczyć ponownie o tę miłość. Mijały lata... Ona kończyła studia na kierunku administracja, on pomimo, że dawniej nie lubił się uczyć kończył trzeci rok studiów na prawie. Oboje zjechali do rodzinnej miejscowości na tygodniowy odpoczynek. Dziewczyna lipcowego wieczoru wybrała się na pomost. Patrząc w wodę przypominała sobie szczeniackie lata. Z uderzającą siłą do jej głowy powracały sylwetki osób, których imion nie była w stanie sobie do końca przypomnieć. Dziwnym zdarzeniem było to, że właśnie w tym samym czasie obok pomostu przechodził on. - To ona...- pomyślał patrząc na nią. Widział jedynie jej włosy, była odwrócona do niego plecami, stała twarzą w stronę wody. Podszedł bliżej, aż w końcu stąpał już po pomoście. Kobieta słysząc kroki wystraszyła się i szybko obróciła. Teraz miał stuprocentową pewność, że to ona. Nic się nie zmieniła od gimnazjum. Była niewysoka, dość drobna, oczy miała niebieskie, włosy nie tlenione. Taka jak wtedy. Taką ją zapamiętał. Ale Ona.. nie poznała go. Nie widziała kim jest co tu robi i dlaczego tak dziwnie się do niej uśmiecha. Poczuła niepewność. - Daria?- zapytał czułym głosem.  Przytaknęła głową. Poznała go po tym głosie. Przed oczami przewinęła się jej cała przeszłość. Wiedziała kim jest co tu robi i dlaczego tak dziwnie się do niej uśmiechał. Wiedziała wszystko.
Rozmawiali o studiach, karierze i o życiu w wielkich miastach. Nie wracali do przeszłości. Pożegnali się podając sobie ręce i odeszli w inne strony. - Tyle chciałam mu powiedzieć, nie powiedziałam nawet połowy- pomyślała obracając się- nie patrzył. - Dlaczego nie przypomniałem jej minionych lat, dlaczego nie powiedziałem, że wciąż ją kocham- pomyślał obracając się- nie patrzyła. - Chcę biec do niej- obrócił się, - chcę znaleźć się w jego ramionach- obróciła się. Stali tak chwilę naprzeciw siebie w dużej odległości, nagle zaczęli  biec. Rzuciła się na niego jak dawniej, podniósł ją wysoko i mocno przytulił. Płakała. Ze szczęścia. - jestem tu- powtarzał sam nie umiejąc opanować łez. Był dużo wyższy, podniosła więc oczy do góry mówiąc - ja cię przytulę , dobrze?, spojrzał na nią "a ja?" -zapytał - A Ty mnie pocałuj!.
Nikt do dziś nie wie jakim cudem te dwa serca znów się spotkały. To nie było jak w Titanicu. Oni byli razem na zawsze, nie spędzili ani jednego dnia bez siebie gdyż od tamtej pory stanowili jedność. Byli całością, której nie rozdzielił nawet Bóg. A kiedy musiał ich odwołać z ziemskiego życia, odwołał ich razem. Wiedział, że to co połączył nie warto rozdzielać.
Nie wiem jak to się stało, że zniknąłeś z mojego życia. Pisaliśmy rzadziej i rzadziej, spotykaliśmy się nie codziennie a co drugi dzień, później raz w tygodniu, raz na dziesięć dni, aż niedługo potem- wcale. Z czasem zabrakło mi siły by walczyć. Zaczęłam częściej jeździć rowerem, spacerować, wychodzić z domu... Myślałam, że tak zabije czas, że zapomnę, a tak naprawdę brakowało mi Ciebie coraz bardziej. Nie odzywałeś się tak długo, napisałeś głupie "dobranoc:*:*" - nie odpisałam. Do trzeciej nad ranem nie mogłam usnąć, tak bardzo chciałam napisać chociaż "wzajemnie" albo "dzięki", jednak wiedziałam, że koniec to koniec. Ciężko jest zabiegać o względy kogoś, komu jest się zupełnie obojętnym. Najgorsze będzie, że kiedyś zrozumie co traci, ale wtedy nie będę miała siły zacząć od nowa. Na pewno odczuje wielki strach przed tym, że będzie tak tragicznie jak jest teraz. Teraz Jego nie ma. Ale jest jego czapka , bluza... Czując zapach jego perfum mam pewność, że kiedys był tylko mój. Ten zapach przypomina wszystkie piękne chwile, zresztą każdy zna taki zapach, który o czymś mu mówi. Każdy zna taki głos, który eliminuje inne tony. Każdy zna taki uśmiech, który jest cenniejszy od złota. W końcu każdy kocha kogoś za kogo byłby w stanie oddać życie.Nie łatwo zapomniec o kimś kto dał wiele do zapamiętania. Boimy się zapomnieć, boimy się, że będzie nam brakowało chociażby tego bólu i tej tęsknoty. Nie ma nic gorszego od obojętności. Wolę kochać i cierpieć niż żyć w szczęściu bez miłości.

sobota, 23 czerwca 2012

Opisy 67


`W planie dnia jeden miły element spotkanie z Nim przynoszące ukojenie<3

 
"Bo Cię kocham" najpiękniejszy argument jaki można usłyszeć.

 
Nigdy nie zapomnij, że byłaś przy nim szczęśliwa. Niech tych wspomnień nie przyćmi teraz nienawiść, która i tak jest udawana, bo najchętniej w akcie dzikiej desperacji wróciłabyś do niego dając mu tyle szans ile będzie potrzeba żeby w końcu było dobrze.

 
Ty pamiętasz tylko alkohol i dobrą zabawę. Ja pamiętam jeszcze Ciebie...

 
I to własnie tęsknota była tym uczuciem które znała najlepiej... tym uczuciem przez które tak często płakała...

 
Pokrewne dusze zostają. Pomagają sobie wszystko przetrwać. Rozumieją, że przyjaźń to ogromny cud przez wszystkie dni wszystkich lat.

 
Więc nie odchodź teraz, kiedy jesteś dla mnie wszystkim.

 
Przyjaciele na ogół pomagają żyć i przeszkadzają pracować.

 
Najbardziej boli bezradność. Kiedy widzisz, że Twój przyjaciel płacze i wiesz, że nie możesz zrobić nic, aby łzy przestały płynąć..

 
Jeżeli twój najlepszy przyjaciel skacze w ogień, nie skacz za nim. Chwyć raczej gaśnicę, by go uratować.

 
No popatrz,myślałam że może być gorzej, a tu miłość przyszła.

 
Przypadkowe znajomości, przypadkowe pocałunki, przypadkowe błędy.

 
Zgraja takich jak ty, może czyścić nam buty.

Chcecie? Opowiem WAM o Nim. 14 lat temu przyszedł na świat. Mówi, że ma piwne oczy, a tak naprawdę są one w kolorach zieleni mieszanych ze świeżością oceanu i domieszką brązu. Usta ma takie hmm.. Nie za duże. Jednak najpiękniejszy kształt przebierają wtedy, kiedy się uśmiecha. Twarz ma pogodą, spojrzenie przenikliwe, niewielki nosek, piękne włosy w kolorze zboża. Od czasu kiedy go poznałam znacznie urósł przerastając mnie o głowę. Sama nie wierzę, że jeszcze tak niedawno byliśmy równi pod względem wzrostu. Ja go po prostu wypatrzyłam w tłumie. Nie był wtedy bardzo ładny ale mi spodobał się od razu, w jednej chwili wiedziałam, że to ten i dostrzegłam w nim rzeczy, których inni nie widzieli. Tak właśnie było. Otworzył się na mnie. Rozmawialiśmy, wszędzie bywaliśmy razem. Czasami myślałam "co powiedzą inni".. Głupia. Gdybym cofneła czas nigdy bym o tym nie pomyślała. Ludzie? Zawsze będą gadać, bez względu czy tego chcemy czy  nie. Pamietam wszystko, kazda giwazde, kazde slowo, kazdy usmiech i jego zapach. Jego dźwięczny glos i cieple ramiona witające mnie każdego dnia z ogromną czułością. Na początku znajomosci przeszkadzały mi jego niektóre nawyki jednak z czasem przyzywczaiłam się do nich, co więcej- pokochał je i całego jego.  Kochalam go od zawsze, jednak nie umialam mu tego pokazac. Teraz kiedy praktycznie wszystko juz skonczone, zaczynam rozumiec ze jestem niczym. Od czasu kiedy mnie zostawił nie zrobiłam nic. Bo nic nie jest tak ważne jak on.
Dal mi tyle szczescia, pokazal tyle drog ktorych w ciemne noce nie odważylabym się przemierzyć nawet myślami. Kiedy miasto zalała czerń nie bałam się. Bo był obok- On. Ten mój słodki Bobas, dzięki któremu zrozumiałam podczas tych dziesięciu zaczarowanych miesięcy więcej, niż niejeden człowiek przez całe życie.Teraz nie wiem czy myśli o mnie.. Nie piszemy nie widujemy się nie rozmawiamy. Ale kiedy tylko dojdzie do spotkania śmie stwierdzić, że to ja go olewam, ze to ja nie napisze mu przed snem glupiego "dobranoc". NAPISAŁABYM. Ale nie pierwsza.

W dniu urodzin życzę Temu pięknemu chłopcu spelnienia najskrytszych marzeń ;*

poniedziałek, 18 czerwca 2012

Volver- Chcę

Do ucha chcę wyszeptać Ci
to co już od wielu dni
wiarę w siebie odnalazłem lecz,
wiem i tak nie zrozumiesz mnie

Choć na chwile zamilcz,

nie wszystko już za nami
pozwól mi dojść do słowa
ten jeden raz wysłuchaj mnie
Zaufaj,niczego już nie szukaj,
a spróbuj spojrzeć na mnie
jak na kogoś kto chce.

Ref. Chcę,chcę od Ciebie dowiedzieć się,

czy nic nas nie łączy.
Chcę,chcę znów przy sobie Ciebie mieć
niech to sie skończy.
Chcę, chcę nareszcie dziś spytać
Cię co mogło być z tego
chce,byś wiedziała, że już nie chcę innej.


Jednak powiem to co myślę tak,

bez emocji i prosto w twarz.
Klimat się ociepla my wraz z nim,
z każdym dniem utrudniasz mi.

Mów teraz co się stało

chcę poznać prawdę całą
Potrafię dziś wybaczyć
chociaż tak bardzo ranisz mnie
I nie wiem jak miałbym żyć bez Ciebie
wciąż tyle dla mnie znaczysz dlatego chcę..

Ref. Chcę,chcę od Ciebie dowiedzieć się,

czy nic nas nie łączy.
Chcę,chcę znów przy sobie Ciebie mieć
niech to sie skończy.
Chcę, chcę nareszcie dziś spytać
Cię co mogło być z tego
Chcę,byś wiedziała, że kocham Cię.

Opisy66



Pewnego dnia bez zastanowienia, powoli za mną zatęsknisz.

 
Boję się pomyśleć, co tak naprawdę czułeś.

 
przyjaźń? kiedy na 'spierdalaj' on dalej idzie za Tobą, bo wie, że masz problem .

 
zaczynam nowy rozdział w swoim życiu . będzie nosił nazwe 'bez niego' .

 
Są ludzie spotkani przypadkowo w drodze dzięki którym życie przestaje być przypadkiem.

 
Nigdy niczego nie żałuj ,bo w pewnym momencie przekonasz się, ze było warto.
Bo najgorsze to nie wiedzieć, czego się chce od życia. Gubić się w uczuciach i błądzić bez sensu...

 
On i ona to woda i ogień, Zakochani jak wampir i człowiek.

 
Po co szukamy radości, kiedy mamy ją obok siebie?

 
spójrz w jego załzawione oczy i powiedz że nigdy nie kochałaś..

 
Chciała być szczęśliwa, ale jednocześnie chciała się zakochać.

 
nie pozwól odejść ukochanej osobie , bo nigdy nie spotkasz innej .

 
Kiedy wreszcie spotkałam Tego, któremu na mnie zależy i który mnie pokochał, odtrącam Go, uciekam ze strachem w oczach. Strachem przed tym co czuje do Niego, przed tym co mogę jeszcze poczuć, przed miłością i jej niszczycielską siłą.

 
Siedząc na Twoich walizkach, ze łzami w oczach błagałam byś zabrał mnie ze sobą doskonale wiedząc, że to niemożliwe.

 
Dlaczego nie potrafię Cię kochać? No tak, serce nie sługa..

 
Znajomo wyglądasz.. Groziłam Ci kiedyś?

 
Wypijmy za mężów i kochanków, aby się nigdy nie spotkali.

 
Anioł ubrany w strój diabła.to właśnie on,ten który zna mnie lepiej niż ja sama,ten który poda pomocną dłoń i ten który kocha bardziej niż ja jego.

Opisy65


Tęsknie za czasami kiedy pisaliśmy o wszystkim,a teraz nic.Ty myślisz o swojej dziewczynie,ja myślę o tobie.Trudno,mogło być gorzej.

 
'Widziałam zdradę i to przez to czasem boję się kochać.

 
- Dlaczego ja muszę tak cierpieć ?
- Cierpisz na własną prośbę. Stworzyłaś w swojej głowie wyidealizowany wizerunek chłopaka, który nigdy nie istniał. Gdybyś postrzegała go takim, jakim jest naprawdę, od początku wiedziałabyś, że jest skończonym idiotą i nie warto sobie zawracać nim głowy. Teraz byś nie cierpiała.

 
Za oknami wciąż na pozór ten sam świat..

 
Kiedy słońce zachodzi, wtedy pragnę Cię najbardziej.

 
Zabawne, że gdy wreszcie mogę Cię mieć, odeszła mi na to ochota.

 
Bardzo inteligentne rozegranie Ty kochasz Jego, On kocha Ciebie a mimo to nie chcesz z nim być. Świadome zadawanie sobie bólu...

 
Spotkali się ostatni raz.. W świetle księżyca, w blasku gwiazd..

 
był. jest. będzie ?

 
Kiedy dziewczyna jest wolna, nie znaczy, że nikt jej nie chce. To znaczy, że nie bierze pierwszego, lepszego gówna.

 
Potrzebuję chłopaka, który na imprezie nie zapomni, że ma dziewczynę, który nawet nie spojrzy na żadną inną, a gdy będzie pić to tylko za naszą miłość.

 
Jak wiele musimy powiedzieć, by nas usłyszano w chwili, gdy milczymy.

 
Przyjaźń po wygaśnięciu miłości to jak dym po pożarze.

 
I w takim momencie jak ten, zastanawiam się jak mu pomóc, bez mówienia, że będzie dobrze bo ma mnie. Bo ja Go naprawdę kocham.

 
Potrzebuję Cię, jak powietrza. to nie jest wybór, to konieczność. 

 
Ona siedziała nieruchomo wpatrzona w jego brązowe oczy. nie chciała nic mówić, wiedziała, że teraz potrzebna jest im chwila ciszy. siedzieli więc tak w milczeniu zdając sobie sprawę z tego, że gdyby nie mieli siebie, nie mieliby nic . 

piątek, 15 czerwca 2012

Aśzakochaem .

Ostatni rok gimnazjum spędzili razem. Codzienne spacery i wygłupy stanowiły nieodłączny element ich życia. Napełnieni miłością przeżyli w ciągu tego roku więcej szczęśliwym chwil niż niejeden człowiek przez całe życie. Jakoś przed wakacjami ludzie zaczęli wszystko niszczyć plotkami, kłamstwami, w które Ona wierzyła. Wierzyła do tego stopnia, że była w stanie go zostawić, a kiedy zrozumiała, że to ludzie kłamali on już odszedł i zostawił ją. Tak po prostu. Długo starała się jeszcze o jego względy jednak na marne. Później napisał do niej On, jeszcze kilka razy, jednak ta nie chciała ponownie go tracić, w końcu powoli zaczynała żyć bez niego. Tęskniła niezmiernie, ale nie mówiła o nim, więc przyjaciółki z czasem przestały pytać o niego, gdyż same zapomniały, że ktoś taki istnieje. Nowy rok szkolny przyniósł wiele nowych znajomości. Nauka w szkole średniej była na znacznie wyższym poziomie niż mogło się wydawać. On był nadal w gimnazjum , w końcu był młodszy. Nie widywała go od zakończenia roku szkolnego, w sumie nie miała o Nim żadnych informacji. Niedługo przed sylwestrem do jednego z marketów przywieziono śmieszne peruki i błyskotki. Wybrała się z przyjaciółkami, by trochę się rozerwać. Przymierzały stroje i robiły śmieszne zdjęcia, podczas nieuwagi ochroniarza. Dziewczyna odpisując na smsa zauważyła , że jej koleżanki stoją już przy innym stoisku. Podeszła do nich w czarno-białej peruce gdy nagle spod sztucznychn kosmyków dostrzegła jego sylwetkę. - Jak on zmężniał, jak wyrósł, jak wypiękniał...- pomyślała stojąc jak wryta. Stała tak jak pajac i gapiła się na niego. Nie poznał jej a może nawet nie zauważył. Kupił jakiegoś bepowera i ruszył do kasy. Nawet się nie obrócił. W czasie gdy dziewczyny kończyły zabawną "sesję" Ona była zupełnie nieobecna. Kupiły jakieś chipsy, napoje i opuściły market. Już od 17 było zupełnie ciemno. Około 21 wróciła do domu. Cała zmarznięta. Lubiła to. Z nim także wychodziła o tej porze. Patrzyła tak na jego zdjęcie w telefonie, na jego kontakt, i czuła, że wsyzstko stracone. Jednak gdzieś w sercu coś powróciło z uderzającą siłą. Wtedy po raz pierwszy od wakacji zdała sobie sprawę z tego, że przez ten cały czas, kiedy odrzucała dziesiątki chłopaków a z Nim nawet nie rozmawiała, jej miłość rosła. Po prostu rosła. Nigdy nie przestała o kochać, bo tak naprawdę te uczucie nigdy nie odeszło. Leżała więc tak na łóżku ciągle rozmyślając. Za chwilę odczytała smsa o treści: wejdź na kompa! . Napisała to jej najlepsza przyjaciółka. Chwaliła się na gg swoimi nowymi ciuchami. Wróciła niedawno z Paryża i jej również kupiła coś pięknego. Dziewczyny pisały i pisały.- Dlaczego od kilku miesięcy nie wchodzisz na facebooka?- zapytała kumpela. - Masz rację. Przez naukę zupełnie o nim zapomniałam. Dziewczyna szybko otworzyła portal i zalogowała się. Setki powiadomień nie przykuwały jej uwagi. Weszła w wiadomości. Przeczytała wiele treści od znajomych i przyjaciół. Ale nagle zobaczyła kilka wiadomości od niego. Pytał o jej nowy nr gg i o nr telefonu. Ostatnią wiadomość wysłał jakoś pod koniec listopada. Czyli myślał o niej! Po prostu myślał i jemu także coś nie dawało spokoju. Faktycznie, dziewczyna zmieniła gg. Dziwne myśli otuliły jej głowę. Postanowiła zalogować się na stare gadu. Zobaczyła wiadomości od niego. Wiedział , że ich nie odczyta. Każdego dnia życzył jej miłych snów i spokojnej nocy, pisał co czuje bez niej i jak mijają mu dni. To było dłuższe niż książka. Nie odpisała mu nic. Po prostu zamurowało ją. Nie spała całą noc, gdyż spędziła ją na przemyśleniach. Rankiem obolała i zmęczona zadzwoniła do chłopaka swojej kuzynki pytając go kiedy grają trampkarze. Okazało się, że za 2 godziny na stadionie toczą mecz. W tym czasie dziewczyna zrobiła kilka rzeczy i zjawiła się na trybunach. Stał na bramce, patrzył ciągle naprzód. Uśmiechał się do kumpli, krzyczał jak mają grać. Jak zwykle rządził. I wtedy w jednej krótkiej chwili zobaczył jej postać wpatrującą się w niego jak obrazek. Poczuł, że nie umie mówić ani bronić, że chce biec do niej. Patrzył nie wierząc, że to ona.Kochał ją jak wariat. Skinął rękę na trenera, ten widząc błysk w jego oku zmienił bramkarza, a jego puścił wolno. To trwało chwilę gdy był już obok niej. Lunął deszcz. Niczym zbawienie. Ukojenie. Pocałował ją od razu. Tak dziwnie. Jakby nigdy wcześniej tego nie robił, a  całował ją setki razy. Chciała wygranąć mu jak bardzo nienawidzi go za to co jej zrobił,ale gdy tylko zapytał - Kochasz mnie jeszcze?- nie umiała wyszeptać nic poza czułym : bezgranicznie ;*

Nic nie jest w stanie zniszczyć miłości!

Została potrącona jakoś pod koniec października. Zginęła na miejscu. Bliscy opłakiwali ją każdego dnia, nie wiedząc czy zginęła a może jednak zaginęła. Zaś Ona toczyła życie po tamtej stronie. Nie było tam śniegu, ani pór roku. Nie było dnia ani nocy, nie chodziła spać, nie potrzebowała snu ani nie odczuwała zmęczenia. Tak to jest kiedy opuszcza się własne ciało. Kiedy pierwszy raz pojawiła się Tutaj była troszkę wystraszona. Kiedy zobaczyła swoich zmarłych bliskich cały strach minął. To tak jak pierwszy dzień w nowej szkole. Niby nikogo nie znasz, ale gdy tylko uda Ci się dostrzec jakąś znajomą twarz od razu czujesz dziwną radość i wszechogarniające poczucie bezpieczeństwa. Tutaj było zupełnie inaczej. Te dwa światy dzielił wielki tęczowy most na którego końcu były szklane drzwi, przez które przychodzili zmarli. Dziewczyna nauczyła się tutaj żyć, cieszyć i spędzać czas. Niekiedy jednak odczuwała pustkę, brak czegoś. Pewnego wieczoru zapytała Pana Raju, dlaczego tak jest, że wszyscy są szczęśliwi a ona naprawdę odczuwa jakiś ból. Pan patrzył na nią z miłością. Dobrze wiedział co czuła. Patrzył w jej niebieskie oczy i uśmiechnął się po czym głęboko westchnął "A spróbuj sobie przypomnieć, wtedy uczynię tak by to było twoje już nw wieczność, byś była w pełni szczęśliwa". Młoda duszyczka rozmyślała o tej swojej dziwnej, nienazwanej pustce. Błądziła tak po raju i nigdzie nie mogła znaleźć odpowiedzi. Mijały lata, choć tam nie było czasu, nie odczuwała tego ile miesięcy spędziła na rozmyślaniu. Miała wrażenie, że była już wszędzie. Gdy w oddali ujrzała Pana zbliżyła się do niego pytając "Szukam już tyle czasu. Czy to zajmie mi wieczność?" , wtedy Pan wiedząc, że Ona nadal nie wie, czego jej brakuje rzekł "Życie człowieka nie trwa wiecznie więc i ty niedługo znajdziesz odpowiedź".
Znów upłynął długi czas. Usiadła z bliskimi na wielkiej Górze skąd oglądali zachód słońca. Czasami tylko Pan im na to pozwalał. Patrzyła na ten zachód i patrzyła, a tęsknota za czymś nasilała się. Niebo promieniowało żółcią i pomarańczem, był to cudowny widok. Wszyscy patrzyli na to z fascynacją a ona coś czuła, coś drgało jej w sercu. Wtedy odeszła od nich i ruszyła na tęczowy most. Idąc mostem w głowie przewijały jej się zachody słońca, zachody kiedy było coś jeszcze, coś czego tutaj nie ma. Nie brakuje mi zachodów- pomyślała- zobaczyłam zachód i "tego czegoś" zaczęło brakować mi bardziej. to dziwne- dodała w myślach. Drepcząc tak po tęczowym moście znalazła się przy szklanych drzwiach. W oddali zobaczyła jakąś poruszającą się znajomo postać. Postać mężczyzny. Szedł pewny siebie, bujał się z boku na bok. Był tak daleko, a ona czuła go tak blisko. Patrzyła na niego tak czule i tak troskliwie. Łzy napływały jej do oczu. Stał naprzeciw niej. Za szklanymi drzwiami. Przyłożył dłoń do szyby "Poznajesz mnie?"- odczytała z ruchu jego warg. Tak- wyszeptała kładąc dłoń na szybę. Tak wtedy było. Zachody słońca spędzali na gliniance, wtedy jej dłoń idealnie mieściła się w jego dłoni. Nagle szkło zniknęło. Dłonie połączyły się, a Ona nie czuła już pustki. Czuła go tak jak po tamtej stronie. Patrzył na nią tymi dzikimi oczyma i przenikał przez całe jej wnętrze. - Powiedz, gdzie Ty byłeś kiedy Cię przy mnie nie było?- zapytała. - Szukałem Cię- odparł cały zapłakany. Teraz nic nie było w stanie ich rozdzielić. Wtulili się w siebie i obdarowali czułymi pocałunkami. Nieziemskie dreszcze przeszywały te obie dusze. I wszystko było jasne, kochali się. Bo śmierć jest minimum. Minimum wszystkiego. Nie jest w stanie zniszczyć prawdziwej miłości. To co zaczynamy tutaj będzie miało rozwinięcie po tamtej stronie. Jeśli ktoś bliski odchodzi, pamiętajmy, że nie na zawsze. On wyjdzie nam na przeciw po tęczowym moście, byśmy nie czuli się osamotnieni. Taka kolej rzeczy. Tam będziemy już razem na wieczność i żadna siła nas nie rozdzieli. Już nigdy;*