niedziela, 24 czerwca 2012

Takie opowiadanko :)

Twierdził, że o Niej zapomniał w kilka dni. Od teraz liczyły się dla niego jedynie ogniska z kolegami, wypady na orlik lub jakiś mecz, jazda motorem... Był samowystarczalny i nic nie było w stanie go złamać. Na gg wchodził rzadko, na fonie pisał z ziomkami i tylko to się liczyło. Tak spędził wakacje. Nie myślał o niczym, nic go nie bawiło. Pomimo tego, że nie znosił nauki- chciał w końcu pójść do szkoły. I nadszedł wrzesień. Elegancko ubrany powitał znajomych. Nie mógł uwierzyć jak przez wakacje niektórzy się zmienili. On był ciągle taki sam. Może trochę wyższy, mężniejszy. Pierwszy tydzień szkoły zaliczył do udanych. Lubił denerwować nauczycieli i niektórych rówieśników, zawsze chciał być w centrum uwagi. Zaczęło się od tego, że na facebooku pisały do niego różne dziewczyny próbujące go poderwać. Jednak on starał się być dla nich miły, próbował nawet flirtować ale to nie dawało mu radości.Miał wrażenie , że już nie potrafi kochać, wtedy po bardzo długim czasie dotarło do niego, że jej nie zastąpi już nikt. Naprawiając motor myślał, jak się czuje i jak wygląda ta jego jasnowłosa piękność. Może nie była najcudowniejsza ale dla niego była niepowtarzalna. Ilekroć zamykał oczy widział jej obraz. Tę rumianą od uśmiechu twarz, niebieskie oczy, delikatną sylwetę. W jego wyobraźni wirowały dziwne wspomnienia, na przykład to, jak obrażała się. W sumie jak udawała obrażoną.  Odwracała się do niego plecami i milczała, a ten przytulał ją od tyłu, wtulał swoją głowę w jej szyję. Jej dotąd kamienna mina uwalniała promyczki słońca, o tak, uśmiechała się. Próbowała utrzymać powagę, ale nie umiała zrobić tego przy Nim. Taka była.. TAKA.. Taka.. SZCZĘŚLIWA. Ani chłód ani deszcz ani mróz nie przeszkadzały jej. Jeśli w planach było spotkanie z nim- nie widziała przeszkód. Różniła się od wszystkich dziewczyn. Dostrzegła w nim to czego inni nie byli w stanie nawet zauważyć. Była jego osobistym słońcem i odganiała dla niego chmury opowiadając głupie żarty lub skradając mu nieśmiałego buziaka. Teraz odczuł jej brak. Ale dlaczego dopiero teraz?
Zbliżała się jesień, spadały z drzew liście. Siedziała na parapecie z kubkiem gorącego kakao w ręce. Spoglądała na zimny obraz jesiennego wieczoru. Przypominała sobie jak przez przypadek wpadała na niego co przerwę, jak chodziła obok niego dziesięć razy by móc zobaczyć jego twarz. Pamiętała doskonale jego pierwsze "kocham", pierwszy pocałunek w usta a nawet ten w policzek. Zapragnęła cofnąć czas.
Oboje jednakowo za sobą tęsknili jednak żadne z nich nie spróbowało zawalczyć ponownie o tę miłość. Mijały lata... Ona kończyła studia na kierunku administracja, on pomimo, że dawniej nie lubił się uczyć kończył trzeci rok studiów na prawie. Oboje zjechali do rodzinnej miejscowości na tygodniowy odpoczynek. Dziewczyna lipcowego wieczoru wybrała się na pomost. Patrząc w wodę przypominała sobie szczeniackie lata. Z uderzającą siłą do jej głowy powracały sylwetki osób, których imion nie była w stanie sobie do końca przypomnieć. Dziwnym zdarzeniem było to, że właśnie w tym samym czasie obok pomostu przechodził on. - To ona...- pomyślał patrząc na nią. Widział jedynie jej włosy, była odwrócona do niego plecami, stała twarzą w stronę wody. Podszedł bliżej, aż w końcu stąpał już po pomoście. Kobieta słysząc kroki wystraszyła się i szybko obróciła. Teraz miał stuprocentową pewność, że to ona. Nic się nie zmieniła od gimnazjum. Była niewysoka, dość drobna, oczy miała niebieskie, włosy nie tlenione. Taka jak wtedy. Taką ją zapamiętał. Ale Ona.. nie poznała go. Nie widziała kim jest co tu robi i dlaczego tak dziwnie się do niej uśmiecha. Poczuła niepewność. - Daria?- zapytał czułym głosem.  Przytaknęła głową. Poznała go po tym głosie. Przed oczami przewinęła się jej cała przeszłość. Wiedziała kim jest co tu robi i dlaczego tak dziwnie się do niej uśmiechał. Wiedziała wszystko.
Rozmawiali o studiach, karierze i o życiu w wielkich miastach. Nie wracali do przeszłości. Pożegnali się podając sobie ręce i odeszli w inne strony. - Tyle chciałam mu powiedzieć, nie powiedziałam nawet połowy- pomyślała obracając się- nie patrzył. - Dlaczego nie przypomniałem jej minionych lat, dlaczego nie powiedziałem, że wciąż ją kocham- pomyślał obracając się- nie patrzyła. - Chcę biec do niej- obrócił się, - chcę znaleźć się w jego ramionach- obróciła się. Stali tak chwilę naprzeciw siebie w dużej odległości, nagle zaczęli  biec. Rzuciła się na niego jak dawniej, podniósł ją wysoko i mocno przytulił. Płakała. Ze szczęścia. - jestem tu- powtarzał sam nie umiejąc opanować łez. Był dużo wyższy, podniosła więc oczy do góry mówiąc - ja cię przytulę , dobrze?, spojrzał na nią "a ja?" -zapytał - A Ty mnie pocałuj!.
Nikt do dziś nie wie jakim cudem te dwa serca znów się spotkały. To nie było jak w Titanicu. Oni byli razem na zawsze, nie spędzili ani jednego dnia bez siebie gdyż od tamtej pory stanowili jedność. Byli całością, której nie rozdzielił nawet Bóg. A kiedy musiał ich odwołać z ziemskiego życia, odwołał ich razem. Wiedział, że to co połączył nie warto rozdzielać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz