niedziela, 24 czerwca 2012

Nie wiem jak to się stało, że zniknąłeś z mojego życia. Pisaliśmy rzadziej i rzadziej, spotykaliśmy się nie codziennie a co drugi dzień, później raz w tygodniu, raz na dziesięć dni, aż niedługo potem- wcale. Z czasem zabrakło mi siły by walczyć. Zaczęłam częściej jeździć rowerem, spacerować, wychodzić z domu... Myślałam, że tak zabije czas, że zapomnę, a tak naprawdę brakowało mi Ciebie coraz bardziej. Nie odzywałeś się tak długo, napisałeś głupie "dobranoc:*:*" - nie odpisałam. Do trzeciej nad ranem nie mogłam usnąć, tak bardzo chciałam napisać chociaż "wzajemnie" albo "dzięki", jednak wiedziałam, że koniec to koniec. Ciężko jest zabiegać o względy kogoś, komu jest się zupełnie obojętnym. Najgorsze będzie, że kiedyś zrozumie co traci, ale wtedy nie będę miała siły zacząć od nowa. Na pewno odczuje wielki strach przed tym, że będzie tak tragicznie jak jest teraz. Teraz Jego nie ma. Ale jest jego czapka , bluza... Czując zapach jego perfum mam pewność, że kiedys był tylko mój. Ten zapach przypomina wszystkie piękne chwile, zresztą każdy zna taki zapach, który o czymś mu mówi. Każdy zna taki głos, który eliminuje inne tony. Każdy zna taki uśmiech, który jest cenniejszy od złota. W końcu każdy kocha kogoś za kogo byłby w stanie oddać życie.Nie łatwo zapomniec o kimś kto dał wiele do zapamiętania. Boimy się zapomnieć, boimy się, że będzie nam brakowało chociażby tego bólu i tej tęsknoty. Nie ma nic gorszego od obojętności. Wolę kochać i cierpieć niż żyć w szczęściu bez miłości.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz