niedziela, 24 czerwca 2012

Imponowałeś mi wszystkim. Lubiłam kiedy wywracałeś mnie, podnosiłeś podczas przytulania. Kiedy szeptałeś mi do ucha czułe wyznania. Kiedy dawałeś mi swoją bluzę pachnącą Tobą. Lubiłam gdy wysyłałeś do mnie setki wiadomości na gg, smsów. Jak szturchałeś mnie i zaczepiałeś na przerwie, jak tuliłeś się do mnie a ja za żadne skarby nie miałam odwagi cię odepchnąć. Byłeś wtedy taki kochany, emitowałeś uczucia i ciepło. Co się stało? Spójrz na mnie i odpowiedz. No spójrz, wygarnij mi prosto w twarz w czym jestem gorsza od twoich kolegów? No w czym? Przecież to mnie preferowałeś przez tak długi czas. Nagle zapomniałeś mój kolor oczu, moje imię, a później całą mnie. Liczyły się melanże, bo kim ja właściwie dla Ciebie jestem. Wszystko stało się cholera ważniejsze! Dosłownie wszystko. Mijały upalne dni, czekałam na ciebie jak na deszcz. Deszcz spadł, a ciebie nadal nie bylo. Co to ma znaczyć? Obiecałeś, że będzie dobrze. Dobrze? Co? Płaczę wieczorami zagryzając wargi, myśląc co u ciebie, jak sie czujesz, dlaczego milczysz. Mam ochotę zapomnieć o tobie, ale jakoś nie potrafię. Przed oczami mam piękne wspomnienia. Czasami staję się obojętna, robię wszystko by o tobie nie myślec. Siadam na stacji zmęczona życiem, mam ochotę wrzeszczeć. I wtedy w najmniej oczekiwanym momencie pojawia się nadzieja. Dziwna siła mówi mi "to jeszcze nie koniec". W głowię wirują mi dziwne obrazy, wiara, że będzie jak dawniej zaczyna kręcić się wokół mnie. To wciąga jak narkotyk. Zaczynam intensywniej skupiać się na tym by cię spotkać, by móc cię ujrzeć, dotknąć, przytulić. Staje się to sensem mojego dnia, danej godziny. Napawam się szczęściem, chwilami, które nie nastąpią. Ile jeszcze czasu potrzebujesz by zrozumieć, że znaczę dla ciebie coś więcej? Gdybym odeszła na zawsze, gdybyś mógł mnie już nigdy nie zobaczyć... Wyszedłbyś choć na chwilę zostawiając kumpli? Bo w sumie nie wiesz, kiedy spotkamy się ten ostatni raz...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz